niedziela, 8 lipca 2012

sałatka najlepsza na upały, czyli roszponka z suszonymi pomidorami, pieczarkami, pieczonym kurczakiem i serem gorgonzola




Jedno z moich ulubionych dań! Mogę jeść praktycznie codziennie. Sałata – najlepiej z mięsem, jajem, serem, orzechami... składników jest mnóstwo, a kombinacjom nie ma końca. Dziś pora na roszponkę – miękką, smaczną sałatę o małych listkach z pieczonym kurczakiem i kilkoma innymi dodatkami. Dobór właściwie spontaniczny, podyktowany zasobami lodówki, a jako, że lodówka może i nie pęka w szwach, ale kilka dobrych rzeczy zawsze się tam znajdzie, to efekt prima!


składniki na 2 porcje:
duży pojemnik roszponki
pierś kury
słoiczek suszonym pomidorów
125g pieczarek
ok. 150g sera gorgonzola
cytryna
oliwa
sól i pieprz
zioła do doprawienia


Sałatę obierz i dokładnie umyj. Jej dużym plusem, oprócz smaku jest to, że listki są tak małe, że nie wymaga dalszej obróbki. Pomidory odsącz trochę z oliwy i każdy pokrój wzdłuż na 2-3 paski. Pieczarki obierz, umyj i przekrój na połowę. Podsmaż je na rozgrzanej, aż puszczą sok i się zrumienią, możesz lekko doprawić solą i pieprzem. Pierś kury umyj, oczyść, posól i popieprz. Smaż na dobrze rozgrzanym tłuszczu z każdej ze stron przez ok. 15 minut, aż mięso będzie gotowe. Następnie pokrój mięso na plastry grubości palca. Ser pokrój w cienkie plastry. Sałatę przełóż do miski, wymieszaj z pomidorami, pieczarkami i mięsem. Dopraw oliwą, sokiem z cytryny i ziołami. Na końcu połóż kawałki sera.

Na upalne dni jak znalazł!






czosnkowe ziemniaki z pieca




Od jakiegoś czasu przyszło mi mieszkać w kraju piwa i ziemniaka – w Niemczech. Muszę przyznać, że ziemniaki jako takie nie należą do moich ulubionych warzyw i rzadko się nimi zajadam. Tutaj praktycznie na każdym kroku znajduje się budka z frytkami i kiełbaskami. Co ciekawe frytki najczęściej je się z majonezem i cebulką. Oczywiście nie jest to jedyny przysmak Niemców i trzeba uczciwie przyznać, że kuchnia nadreńska ma w sobie bardzo wiele z francuskiej i hiszpańskiej i właściwie mało przypomina te wszystkie gigantyczne kotlety wieprzowe, górę kartofli, błyszczące od tłuszczu kiełbasy i strumienie piwa. Wręcz przeciwnie! Niemcy z nadreńskich landów jedzą bardzo dużo ryb, białego mięsa, owoców i warzyw. To wszystko popijają jasnym lokalnym piwem lub reńskim winem. Taka lekka, prawie śródziemnomorska kuchnia idealnie pasuje też do klimatu, który bardziej przypomina właśnie Francję, niż Polskę.

Wracając do ziemniaka... gotowane nie, puree tylko czasami, ale pieczone, smażone i chrupiące to już zupełnie inna historia. Ziemniaki pieczone w piekarniku są kapitalnym dodatkiem do letniego i w ogóle każdego obiadu przeznaczonego na większą ilość biesiadników, bo wystarczy chwila przygotowania, a potem wszystko robi się w piekarniku samo i można się skupić na innych smakach.


składniki na 4 osoby:
4-5 dużych ziemniaków
ok. 4 łyżek oliwy do smażenia
2 łyżki masła
2-3 ząbków czosnku
świeży rozmaryn
świeży tymianek
sól i pieprz


Ziemniaki w łupinach dokładnie umyj i włóż do lekko osolonej gotującej się wody na 10 minut. Potem wylej gorącą wodę i zalej zimną. Wyłóż żeby ociekły i poczekaj do ostygnięcia. Pokrój ziemniaki w grube części – ósemki. Rozpuść oliwę i masło na patelni (lub w innym naczyniu, które potem będziesz mogła włożyć do piekarnika) i na rozgrzany tłuszcz wrzuć posiekany czosnek. Do czekaj do momentu, aż stanie się złoty, zdejmij z ognia i dodaj pokrojone ziemniaki i posiekane rozmaryn i tymianek, sól i pieprz. Wymieszaj i całość wstaw go piekarnika rozgrzanego do ok. 170° na mniej więcej 15-20 minut, aż będą gotowe. I tyle!!

Wyjmij tuz przed jedzeniem i podawaj razem z sałatą, grillowanymi warzywami i mięsem.

Smacznego.






czwartek, 31 maja 2012

sałatka z kuskus zapiekana w paprykowych łódeczkach






Kolejna odsłona kuskus:) Bardzo się z tego cieszę, bo jak już wspominałam, do niedawna kuskus w ogóle nie istniał w mojej kuchni. To danie dodałabym również do repertuaru grillowego – świetnie pasuje, jako alternatywa do skądinąd pysznych pieczonych ziemniaków!


Składniki:
szklanka kaszy kuskus
2 papryki – polecam czerwoną lub pomarańczową
pół natki pietruszki
2 pomidory
1 cebula
sól i pieprz


Kaszkę wsyp do miski, zalej wrzątkiem lub wrzącym bulionem 1cm ponad jej poziom. Odstaw do wchłonięcia płynu, to potrwa dosłownie kilka minut i pozostaw do wystygnięcia. Jeśli zalewasz wodą, możesz również posolić. Pomidory obierz ze skórki i pokrój na drobną kosteczkę. To samo zrób z cebulką. Na rozgrzaną patelnię wsyp cebulkę i lekko podsmaż, do momentu zeszklenia. Dodaj pomidory i przez chwilę pozostaw na słabym ogniu. Lekko opierz. Pietruszkę umyj, osusz i posiekaj. Połącz wszystkie składniki razem z kuskus i dosmakuj. 

Spoko sałatka już jest gotowa, to przygotuj łódeczki. Przekrój paprykę wzdłuż na 2 równe części. Wytnij wszystkie błonki i umyj. Następnie wypełnij łódeczki z papryki sałatką z kaszki i wstaw na 15 minut do piekarnika rozgrzanego do ok. 160°. Wyjmij z pieca, jak zauważysz, że kaszka trochę się przyrumieniła, a skórka papryki jest lekko pomarszczona. Przed podaniem połóż na kaszkę odrobinę masła, żeby się wchłonęło.

W tej wersji zjedliśmy sałatkę kuskus akurat z gotowaną fasolką polaną masłem i kiełbaskami Nürnberger Bratwurst. Wszystko razem smakowało znakomicie. Danie było lekkie, jednocześnie sycące. Nie mniej polecam wam łódeczki do każdego innego kawałka grillowanego mięsa.

Życzę smacznego w nadchodzący weekend! Oby był słoneczny!!


 



wtorek, 29 maja 2012

miodowo - czekoladowe ciasteczka z wiśniami






Miało być ciasto drożdżowe, wyszło z miodem. Miały być ślimaczki, wyszły kwadraty. Miała być masa czekoladowa, wyszła czekolada w kawałkach. Jedyne co się z pierwotnego planu ostało, to drelowane wiśnie z kompotu. I tak, przyznam szczerze, lubię najbardziej. Zaczynam. Mam plan, muzyka w tle dobrana i nagle, nie wiadomo skąd nadchodzi moment, w którym zmieniam kierunek i finalnie na talerzu ląduje coś innego, czasem nietrafionego, ale najczęściej znacznie lepszego niż to planowane. Dziś też tak było!

Bardzo lubię takie ciasteczka i małe słodkie przekąski. Prawie każdego dnia sięgam przed południem po coś małego, czy to łyżka nutelli, czy rodzynki w czekoladzie, czy coś domowego... bez tego dzień nie byłby tak przyjemny!

Te ciasteczka nie wymagają dużego nakładu pracy. Ciasto przygotowuje się ok. 15 minut, piecze drugie tyle i gotowe:) a pachną i smakują wyśmienicie!!


Składniki na 20 kwadratów:
czubata szklanka mąki
1/3 szklanki cukru
½ łyżeczki proszku do pieczenia
czubata łyżka miodu
30g masła lub margaryny
1 jajo
tabliczka mlecznej czekolady

wiśnie drelowane z kompotu lub inne kwaskowe owoce


Przygotuj masło, żeby nie było twarde. Mąkę wysyp na stolnicę i połącz z cukrem. Następnie dodaj proszek do pieczenia, pokrojone w kostkę masło i nożem wyrabiaj krojąc i naganiając  do środka. Potem zrób w cieście dołek, wbij do niego jajo i dodaj miód. Wyrabiaj aż do osiągnięcia gładkiej masy. Piekarnik nastaw na ok. 160°. Ciasto przełóż na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i piecz przez ok. 20 minut. Ciasto powinno mieć grubość ok. 1cm. Po wyjęciu powinno mieć ciepły złotawy kolor. Poczekaj aż lekko ostygnie. Pokrój na kwadraty lub kawałki dowolnej wielkości i podawaj razem z odsączonymi wiśniami w kompotu. Ten słodko – kwaśny mix smakuje na prawdę wyśmienicie!

Smacznego!!






środa, 23 maja 2012

sznycel z indyka z pomidorowo - paprykową salsą




Absolutny HIT ostatniego weekendu, który na stałe zagościł w domowej książce kucharskiej. Szybki. Łatwy. Mega smaczny. Powiew wakacyjnego grillowania. 

Było tak... plan na salsę zakrojony był już od kilku dni. Ten pomysł i smak wpadł mi to do głowy właściwie z jednego tylko powodu, prozaicznego:) Ostatnio jedna ze znajomych publikuje mnóstwo zdjęć swojego nowego ogrodu. Muszę przyznać, że jest przepiękny – drewniany stół, kwiaty w dzbanach, soczysta zielona trawa, lampiony i gdzieś w kadrze talerz ze smakołykami. Za każdym razem kiedy wpada mi w oko nowe zdjęcie, mam ochotę wynieść mój kuchenny stół do parku i urządzić pod drzewem kolację. Tym razem wszystko wydarzyło się w murach naszego mieszkanka, ale wystarczyła chwila pracy i już po kwadransie stoliczek w kuchni nakrył się praktycznie sam.

Składniki na 2 osoby:
2 sznycle z indyka
5 małych słodkich papryczek
2 pomidory owalne
2 ząbki czosnku
oliwa
sok z cytryny
suszony rozmaryn
sól i pieprz cytrynowy

Pomidory i paprykę dokładnie umyj. Paprykę obierz, wykrój wszystkie wewnętrzne błonki i pokrój na drobną kosteczkę. Pomidory i czosnek również drobno poszatkuj. Na rozgrzaną oliwę wrzuć paprykę i czosnek. Cały czas mieszaj, aż papryka trochę zmięknie. Następnie dodaj pomidory i dopraw sokiem z cytryny, ziołami, solą i pieprzem. Pozostaw na mniejszym ogniu przez minutę i odstaw. Sznycle umyj, osól i opieprz. Smaż na rozgrzanym tłuszczu każdą ze stron ok. 3-4 minut.

Salsa jest świetnym dodatkiem do każdego rodzaju grilowanego mięsa. W nadchodzących miesiącach na pewno będzie częstym gościem na moim stole, może na waszych również? Zachęcam do podjęcia próby!







Przepis bierze udział w akcji ‘Sosy, sałatki i inne grill dodatki’.

czwartek, 17 maja 2012

wiosenna sałatka z kaszki kuskus z ogórkiem, pomidorem, papryką i serem feta



 
Muszę przyznać, że nigdy nie byłam fanką kasz i ryżu. Jadłam owszem, ale rzadko i niewiele. Znacznie bardziej podchodziły mi domowe kluski łyżką kładzione, buły na parze i wszystkie inne rzeczy, które wymyślała dla nas babcia. No z kasz to może czasem gryczana w sosie z grzybkami i tyle!

Wstyd przyznać, ale dni, w których tytułowy kuskus lądował na moim talerzu, mogłabym policzyć na palcach jednej ręki... do czasu! Ostatnio koleżanka postanowiła nas w pracy wspomóc i przyniosła domowy lunch. Muszę przyznać, że nie nakładałam sałatki z wielką radością. Próbowałam wyłowić jak najwięcej warzyw i sera, ale mimo starań na talerzu najwięcej wylądowało właśnie kaszki. Niechętnie, bo niechętnie usiadłam przy biurko i ze zbolałą miną zaczęłam jeść. Pierwszy widelec, drugi, trzeci... i ani się obejrzałam, dołożyłam  sobie jeszcze 2 razy! Danie jest bardzo łatwe i szybkie do zrobienia. Idealnie pasuje jako dodatek do mięsa z grilla, na lekki lunch w ciepłe dni, na spontaniczne spotkanie z przyjaciółmi. Kto, tak jak ja, wcześniej za kaszką nie przepadał, po tym daniu na pewno ją polubi! Do dzieła!




Składniki na 4 osoby:
szklanka kaszy kuskus
2 pomidorki
duża czerwona lub pomarańczowa papryka
pół ogórka
100g sera feta
oliwa
cytryna
sól i pieprz


Kaszkę kuskus wsyp do miski, zalej wrzątkiem lub wrzącym bulionem 1 cm ponad poziom kaszy. Odstaw do momentu, aż kasza wchłonie cały płyn, to potrwa dosłownie kilka minut i pozostaw do wystygnięcia. Jeśli zalewasz wodą, możesz kaszę trochę posolić. W tym czasie umyj i obierz warzywa. Następnie posiekaj je w małą kosteczkę. Ser tak samo. Połącz wszystkie składniki, polej oliwą, sokiem z cytryny i dopraw solą i pieprzem.


Kaszowym niejadkom gorąco polecam!


poniedziałek, 7 maja 2012

3... 2... 1... sezon na ciasta owocowe czas start! RABARBAR






Jak dawno mnie tu nie było. Kilka długich zimowych miesięcy. Dużo się działo, sporo zmieniło. Za oknem już też inaczej, cieplej, słońce świeci... a na straganach zrobiło się kolorowo. Jak co roku zaczyna się czas owocowych wypieków. Sezonowo, po kolei – wszystkie owoce trafiają do ciasta, a to, co po godzinie wyjmuję z piekarnika, pachnie obłędnie! 

Przepis na ciasto dostałam od koleżanki. U niej w domu zrobiłyśmy je po raz pierwszy, z leśnymi jagodami zebranymi przez sąsiadkę. Zajadałyśmy się nim na tarasie. Upał był nie do zniesienia. Ciasto jest smaczne, proste i szybkie do zrobienia, i co bardzo sobie cenię, wszystko można zrobić mikserem. To jest akurat dość ważna informacja dla tych, którzy prowadzą otwarty dom i często wpadają niespodziewani goście.

Jak już pisałam, do ciasta można dodać każde owoce, nie mniej polecam te kwaśne – wtedy smakuje najlepiej. W minionych latach lądowały tam już tytułowy rabarbar, porzeczki (i to jest hit!), jagody, jeżyny, agrest i rozmaite ogrodowo - owocowe mieszanki.

Ciasto:
2 szklanki mąki
1 szklanka cukru
kostka margaryny
3 jaja
łyżeczka proszku do pieczenia
3 łyżki śmietany
torebeczka cukru waniliowego

ok. 1/2 kg rabarbaru
Jeśli weźmiesz inne, drobne owoce (porzeczki czy jagody) to polecam ok. 1kg, żeby faktycznie, jak już ciasto urośnie, były w nim owoce.

Do miski wrzuć pokrojoną w kostkę margarynę, posyp cukrem i zmiksuj na jednolitą masę. Następnie dodaj żółtka, mąkę, połowę cukru waniliowego, śmietanę i proszek do pieczenia i połącz wszystkie składniki. Ubij na sztywno pianę z białek i dodaj do ciasta. Starannie połącz. Przenieś ciasto na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. W międzyczasie obierz laski rabarbaru -  ściągnij z nich wierzchnią skórkę, zdzierając ją z każdej strony. Umyj, osusz i pokrój wszerz na kawałki grubości ok. 1.5cm. następnie poutykaj kawałki owoców w ciasto – gęsto, jedno przy drugim.

Wstaw do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika i pozostaw na 30 minut. Zmniejsz grzanie do 150 stopni i piecz jeszcze przez 15minut. Sprawdź ciasto drewnianym patyczkiem, pamiętaj, że owoce puszczają sok, więc patyczek nie będzie suchy! Wyłóż i... napisałabym pozostaw do ostygnięcia i posyp cukrem pudrem, ale ja najbardziej lubię właśnie takie gorące. Nie mniej posyp cukrem pudrem i delektuj się cudownym kwaskowo – słodkim smakiem!

Samych smakowitości!






czwartek, 1 marca 2012

importowane smaki z wakacji... tortelli z gruszką i gorgonzolą




Dobrych kilka lat temu, cztery może pięć, byłam na wakacjach w Hiszpanii. Jednego z wieczorów poszliśmy ze znajomymi do małej knajpki przy jakimś bocznym deptaku i przy winie i mnóstwie pysznych rzeczy rozmawialiśmy do późnych godzin. Przyznam, że nie pamiętam, co wtedy jadłam, za to pamiętam, co jadł jeden z kolegów. Pierożki z serem pleśniowym i gruszką. Możliwe, że były w jakimś sosie – może maślanym, ale dokładnie już tego nie pamiętam. Nigdy więcej w tracie pobytu tam nie poszliśmy, ale ten smak utkwił mi gdzieś głęboko w pamięci.

Nie raz zastanawiałam się, czy coś takiego powtórzyć, w końcu risotto z tymi składnikami jest przepyszne. Z drugiej strony jednak nigdy nie spotkałam się z takim nadzieniem pierożkowym w innej restauracji, więc pomysł jakoś zawsze się rozpływał. Pewnego dnia, nie tak dawno temu, zlokalizowałam w kuchni gruszkę i ser gorgonzola i pomyślałam, że chyba wybiła TA godzina! Poszperałam w różnych pomocach kucharskich i w opasłej książce ‘Kulinaria Italia’ znalazłam przepis na ciasto makaronowe. Farsz jakoś wyszedł sam z połączenia gruszki i sera i muszę przyznać, że jak zjadłam pierwszego pierożka, to mało nie pękłam z dumy i zachwytu. Obłędny smak! Słodkawy od gruszki, ostry od sera... niebo w gębie!! 



Składniki na ok. 55 tortelli:
300g mąki
3 jaja
duża szczypta soli
1 gruszka
ser gorgonzola (plaster gr. 4cm)
sól i pieprz
masło do polania

Ciasto makaronowe. Proporcja jest następująca: na 100g mąki pszennej - 1 jajo.
Mąkę wysyp na stolnicę i zrób mały dołek. Do dołka wbij 3 jaja, dodaj sól i zagnieć twarde ciasto wrabiając mąkę od brzegów. Całość wyrabiaj ok. 15 minut, następnie odstaw na godzinę do lodówki.

Są dwa sposoby zrobienia farszu. Pierwszy daje nam finalnie konsystencję papki. Żeby tak było trzeba utrzeć gruszkę na grubych oczkach tarki, odsączyć, po czym wymieszać z pokruszonym serem. Lekko posolić i popieprzyć (pamiętaj, że ser jest już ostry), wymieszać i odstawić dosłownie na kilka minut. Po ugotowaniu taki farsz właściwie oblepia pierożka od wewnątrz i ma konsystencję rozpuszczonego sera, więc nagryzając ciasto, nie napotykamy żadnego ciała stałego. Drugi sposób, to pokroić gruszkę i ser na małe kawałki, tylko połączyć  składniki i doprawić solą i pieprzem. To daje szansę, że po kilku minutach gotowania, natkniemy się na miękką gruszkę oblepioną serem. Jak już będziesz miała farsz gotowy, podziel ciasto na 2 części i rozwałkuj obtoczonym w mące wałkiem na cienkie ‘placki’  mniej więcej takiej samej wielkości. Przy wałkowaniu stale obracaj ciasto, żeby było równomiernie rozciągnięte. Na spodnim cieście ułóż w równych odstępach ok. 3cm farsz po czym nakryj całość drugim ‘plackiem’. Ciasto w przerwach między farszem podociskaj, żeby się skleiło i pokrój tak, aby wyszły kwadratowe tortelli. Gotuj w osolonej wrzącej wodzie ok. 3-4 minut, al dente. Podawaj polane roztopionym masłem.

Smak jest niesamowity, a danie bardzo efektowne. Wbrew pozorom wcale nie ma z tym tak dużo pracy :) 

 

wtorek, 28 lutego 2012

zielone naleśniki babci Lucynki z pieczarkami

Zrobiłyśmy na obiad naleśniki, które już od dawna chodziły mi po głowie. Jadłam je raz u babci Dominika i w końcu dziś, czyli po jakimś roku, udało mi się przepis powtórzyć. Wstyd przyznać, że trwało to tak długo, bo przygotowanie jest bardzo proste.




Babcia Lucynka podała je wtedy w fajny sposób, czyli osobno małe naleśniki i obok miseczkę z podsmażonymi pieczarkami, co bardzo mi się spodobało. Głównie dlatego, że jestem fanką naleśników na słodko i wszystkie mięsno-warzywno-słone farsze przywodzą mi na myśl jakieś nieszczęsne krokiety, przed którymi od lat się bronię. A tu proszę! Nie dość, że naleśnik zielony, to jeszcze posypany zrumienionymi pieczarkami – cudo!!  

Kolor zielony zawdzięczamy mielonemu szpinakowi dodanemu do ciasta – niby nic, a kompletnie zmienia smak, zapach i podejście do dania, jakim jest naleśnik :)

Składniki na 3 osoby:
2 jaja
9 czubatych łyżek mąki
mleko
sól – według uznania, ale pamiętaj, że to ciasto ze szpinakiem
torebka mrożonego mielonego szpinaku
1/2kg pieczarek – chyba, że lubicie naleśnik suto obłożony, wtedy obierzcie więcej

Szpinak rozmroź i pozostaw na jakiś czas na sitku, żeby pozbyć się całej wody. Zrób ciasto na naleśniki - stosunkowo rzadkie, bo dodany później szpinak zagęści całość. Połącz szpinak z ciastem i dokładnie wymieszaj, żeby osiągnąć gładką masę. Pieczarki obierz i pokrój w plasterki. Podsmaż na oliwie z dodatkiem maggi i soli (szczególnie maggi nada im ostrzejszy  smak). Smaż naleśniki na rozgrzanej patelni i podawaj posypane pieczarkami.  

Dla amatorów naleśników polecam również dorzucić trochę sera żółtego czy szynki, złożyć na pół i powinno smakować super!

Smacznego!







Przepis bierze udział w akcji ‘Naleśniki na różne sposoby’.

piątek, 17 lutego 2012

kolumbijska sałatka Raisy z pomidorem, cebulą i avocado



Zrobiliśmy bardzo smaczny obiad. Tak jak zawsze, w stałym hiszpańsko-południowo-amerykańskim gronie. Dużo wina, dużo kolorowych i egzotycznych smakołyków, śmiech i dobra zabawa. A w tym gąszczu równie kolorowa i zachęcająca składnikami sałatka.
Tym razem przypadła mi jedynie rola pomocnika Raisy i mój udział sprowadzał się jedynie do obierania i krojenia, ale również do bacznego podpatrywania kolumbijskiej mistrzyni kuchni z burzą czarnych loków na głowie!!

Sałatka jest bardzo prosta do zrobienia i należy do stałej bazy obiadowo-kolacyjnej na ‘barranquillskich’ stołach. Do mięsa, ryby, ze świeżym chlebem i butelką wina. To, co najbardziej lubię w tej sałatce, to jej świeżość – jest pod każdym względem lekka i orzeźwiająca, o ile w ogóle można tak o sałatce powiedzieć.

Jeśli macie ochotę na odrobinę energetycznego kolumbijskiego hip-hopu, to Calle 13 będzie idealne – zespół zaangażowany w lokalne wydarzenia na scenie politycznej, ale świetne. Tym razem ‘Pal Norte’ http://www.youtube.com/watch?v=eDVOjfDOpgg&feature=related
 
Składniki:
4 dojrzałe avocado
5-6 niewielkich pomidorów
3 niewielkie słodkie cebule
sok z 1 limonki
oliwa z oliwek
sól i pieprz

Wszystkie składniki umyj, obierz i pokrój: pomidory na ćwiartki i jeszcze każdą w połowie, avocado i cebulę na stosunkowo niewielką kostkę czy kawałki. Polej oliwą, sokiem z limonki i dopraw solą i pieprzem. Dokładnie wymieszaj... i już :)







Przepis bierze udział w akcji 'Tydzień avocado'

 

wtorek, 31 stycznia 2012

ulubiony podwieczorek od ponad 20 lat – Babciny jeż


Długo zastanawiałam się nad tym, czy umieścić ten przepis na blogu, bo to w sumie żadna wykwintna kuchnia. Ale blog, między Bogiem a prawdą, prowadzi się przede wszystkim dla siebie, więc dziś będzie kawałek mojego dzieciństwa.





Jak byłyśmy z siostrą małe, Babcia próbowała najróżniejszych sposobów, żeby wcisnąć w nas  trochę jedzenia. Codziennie pytała na co miałybyśmy ochotę i robiła potem buły na parze, kluski z sosem, puchate naleśniki, zupę nic i mnóstwo innych rzeczy, które prawdę mówiąc, wymagały potężnego nakładu pracy. Jednym ze stałych punktów naszego dnia był podwieczorek. Swoją drogą do tej pory uważam, że jest to bardzo przyjemny popołudniowy przerywnik. Przynosiłyśmy wtedy stolik z małego pokoju, stawiałyśmy go przed telewizorem i zasiadałyśmy do uczty, jedna obok drugiej. Niestety godzina 17.00 nie była czasem bajek, a ilość kanałów w telewizji była ograniczona, więc przyznam, że dość wcześnie zaczęłyśmy z siostrą śledzić losy ‘Mody na sukces’. Do dzisiaj nie mogę uwierzyć w to, że nasza Babcia pozwalała nam oglądać serial, w którym ilość intryg, romansów i zdrad na kwadrans przekraczała wszystkie możliwe normy. No i właśnie w tym czasie, kiedy Brooke, Thorne i Ridge walczyli o przetrwanie w brutalnym świecie mody i uczuć, my zajadałyśmy nasze jeże :)

Jeż jest pomysłem Babci. Jednym z tych, które robi się w 5 minut. Klucz do zabawy polega na tym, że zjada się korpusik jeża, czyli biały ser rozgnieciony ze śmietaną jego kolcami - paluszkami słonymi. Bywało i tak, że jak się zbyt wciągnęłyśmy w jakąś intrygę, to część paluszka która tkwiła w serze robiła się miękka, więc przed tym przestrzegam. Ale zajęcie miałyśmy przednie!

Przyznam, że go tej pory jem jeża z wielką ochotą, ale raczej śniadanie – praca niestety nie zna takiego sformułowania jak podwieczorek:/ Paluszki kładę już obok, a do sera czasem dodaję posiekaną pietruszkę czy rzodkiewkę, ale smakuje tak samo dobrze jak przed dwudziestoma laty!

Składniki zależne są do tego, jak duży jeż ma powstać. Potrzebne są:
gomółka białego sera półtłustego lub tłustego
kubek śmietany 18% (uważam, że śmietana Piątnicy jest do tego najlepsza - smaczna, kremowa)
paluszki solone

Ser rozgniatamy ze śmietaną na grudki i robimy kolce, czyli wbijamy w niego paluszki. Gotowe :)

Załączam link do czołówki tej ‘wspaniałej’ opery mydlanej, która chyba trwa do dziś o ile się nie mylę... dla mojego ucha to zdecydowanie miłe dźwięki http://www.youtube.com/watch?v=qga-DQGlcGo

Jeśli ktoś miałby ochotę, to polecam – czasami inny sposób zaserwowania prostego jedzenia daje dużo przyjemności!





 


jeż bierze udział w akcji 'Retro kuchnia'


środa, 25 stycznia 2012

czym kończą się weekendowe eksperymenty z lodówkowych resztek, czyli... tagliatelle ze szpinakiem w sosie śmietankowo-paprykowym


Padło w domu pytanie, co jemy na obiad. Nikt nie miał pomysłu i chyba też ochoty, więc jak  zwykle padło na mnie :) Lubię takie niezobowiązujące obiady w leniwe niedzielne popołudnie. Co lubię w nich najbardziej? O ile nie są zaplanowane, wychodzą zawsze spontanicznie, co w praktyce oznacza – z resztek, których jakimś cudem nikt z lodówki przez ostatnie dni nie wyjął. Tak powstają nowe smaki, kultowe rodzinne potrawy, albo... najgorsze eksperymenty, które potem karnie lądują w misce domowego pupila.Żeby było jasne, ta pasta nie trafiła do miski Zenka, więcej – znikała z talerzy w oka mgnieniu! 






Składniki na 4 osoby:
Tagliatelle (ok. 2 gniazd na osobę)
Opakowanie szpinaku w liściach
1 laska kabanosa wieprzowego
duży kubek śmietany 18%
sól i pieprz cytrynowy
2 ząbki czosnku
gałka muszkatołowa, papryka słodka i ostra w proszku, bazylia, oregano
sok z cytryny
parmezan do starcia
3 łyżki migdałów w płatkach

Makaron ugotuj al dente. Na patelni rozgrzej oliwę i wsyp poszatkowany czosnek i pokrojony w plasterki 5mm kabanos. Jak składniki się lekko zrumienią, dodaj szpinak. Poczekaj chwilę, aż się rozgrzeje i dodaj śmietanę. Dokładnie wymieszaj. Ja w tym momencie dodaje już ugotowany makaron. Moim zdaniem łatwiej wtedy doprawić potrawę, ale to pozostawiam już do decyzji. Teraz zaczyna się najfajniejsza część – smakowanie. Dodaj sok z cytryny (ok. łyżeczki), zetrzyj gałkę (bardzo dobrze smakuje ze szpinakiem), dodaj słodką i trochę ostrej papryki, sól i pieprz. Posyp ziołami, najlepiej świeżymi! Na koniec dodaj trochę startego parmezanu i wmieszaj w całość, resztą każdy posypie na talerzu. Jak już pasta będzie gotowa, w małym garnku albo na patelnię wysyp migdały i co jakiś czas mieszając, zostaw na ok. 3-4 minuty, aż się uprażą. Posyp potem każdemu na jego porcję.

Smacznego eksperymentowania!


wtorek, 17 stycznia 2012

Sachertorte – czekoladowa tradycja warta grzechu!


Jest to absolutnie ulubiony tort mojej siostry. Pojawia się u nas na stole w każde jej urodziny, imieniny i obowiązkowo na  święta. Tym przepisem zachwycają się wszyscy – od domowników, co jest akurat oczywiste :), po rozmaitych gości, którzy często zasiadają z nami do stołu. Aż wstyd się przyznać skąd jest ten przepis... znalazłam go dobre 10 lat temu w jakiejś cienkiej gazetce typu ‘Życie na gorąco’, na jednej stronie poświęconej kuchni. Przepisałam go wtedy jeszcze swoim dość dziecięcym charakterem pisma do małego kajeciku z Pocahontas na okładce i postanowiłam upiec. Pamiętam do dziś, że miała to być niespodzianka dla domowników, ale od samego początku miałam spore problemy. Skończyło się na telefonie do Babci, utrzymanym oczywiście w ścisłej tajemnicy, z pytaniem „Babciu, co to znaczy rozpuścić czekoladę w kąpieli wodnej?”. Jak widzicie, problemy dotyczyły absolutnych podstaw i bez Babci ten wiedeński przysmak nie wpisałby się na stałe go naszego jadłospisu, ale po bojowej naradzie wszystko skończyło się sukcesem! 



 


Tort Sachera ma swoją ogromną tradycję sięgającą historii dworu księcia Metternicha z początków XIX wieku. W 1832 roku pod nieobecność szefa kuchni, młodszy kucharz na dworze Franz Sacher dostał za zadanie stworzyć nowy, wspaniały deser dla księcia i jego wymagających gości. Opracował wówczas przepis na tort czekoladowy, przekładany morelową konfiturą i polany czekoladową polewą. Przepis ten po dziś dzień określany jest mianem ‘króla deserów’. Obecnie ten oryginalny utrzymywany jest w wielkiej tajemnicy przez cukierników Holetu Sacher, założonego przez syna Franza. Jedynie na podstawie informacji o rocznym zużyciu składników, które można znaleźć na stronie internetowej hotelu, śmiałkowie próbują coś oszacować, chociaż wątpię, żeby z dużym powodzeniem :)

Poniżej składniki. Zapewne nie są w 100% zgodne z tymi tradycyjnymi, ale przepis wypróbowany i ulubiony, to chyba najważniejsze!

Składniki na ciasto:
15 dkg gorzkiej czekolady (min. 70% kakao)
10 dkg miękkiego masła
10 dkg cukru pudru
miąższ z 1 laski wanilii
6 jaj
10 dkg cukru
10 – 12 dkg mąki pszennej tortowej

Składniki na nadzienie i polewę:
30 dkg konfitury z moreli
20 dkg cukru
1/10 L wody
20 dkg gorzkiej czekolady

Ciasto.
Czekoladę podziel na kostki i rozpuść w kąpieli wodnej do uzyskania gładkiej masy. Piekarnik nagrzej na 170°C. Do miski włóż masło, przesiany cukier puder i posiekaną wanilię. Składniki ubij na pianę. Można to zrobić mikserem z odpowiednimi końcówkami. Dodawaj powoli żółtka i rozpuszczoną letnią czekoladę. Następnie ubij białka na sztywno. Mąkę + 1/3 piany z białej dodaj do masy jajecznej i wymieszaj. Dodaj pozostałą pianę i jeszcze raz dokładnie wymieszaj do uzyskania gładkiego ciasta.
Ciasto piecz w wyłożonej papierem do pieczenia tortownicy o średnicy 24cm. Ja smaruję jeszcze boki tortownicy masłem, żeby nic się już potem nie kleiło. Przelej ciasto do tortownicy i wyrównaj jego powierzchnię. Przez pierwsze 15 minut piecz ciasto przy lekko uchylonym piekarniku, po czym zamknij je i piecz kolejne 30-40 minut.
Wyjmij ciasto z formy, usuń papier i pozostaw do wystygnięcia na ok. 20 minut. Następnie odwróć ciasto i zaczekaj aż całkowicie wytraci ciepło. Przekrój tort na 2 placki jednakowej grubości.
Konfiturę podgrzej mieszając w rondelku. Jeśli nie lubisz kawałków moreli w cieście, przetrzyj ciepłą konfiturę przez drobne sito. Połowę konfitury rozsmaruj na jednym kawałku ciasta i lekko dociśnij. Przykryj go kolejnym kawałkiem i pozostałą konfiturę rozsmaruj na wierzchu.

Polewa.
Wodę wlej do małego garnka. Dodaj cukier i doprowadź do wrzenia. Gotuj miksturę na niewielkim ogniu przez ok. 4 minuty i odstaw na bok. Czekoladę podziel na kostki i rozpuść w kąpieli wodnej. Dodawaj porcjami do ciepłego syropu, aż powstanie gęsta gładka masa. Polewą ozdób wierch tortu – rozsmaruj od środka ku brzegom. Wyrównaj powierzchnię, posmaruj brzegi i przełóż tort na paterę.

Najlepiej odstaw tort na noc w chłodne miejsce. Zgodnie z tradycją Tort Sachera należy podawać z ubitą na półsztywno śmietanką, jak przystało na książęcym dworze :)

Smacznego!!





carpaccio z łososia, czyli włoski akcent na karnawałowym stole

Na samą myśl o tym cudownym daniu leci mi ślinka. Chyba nie obejdzie się bez podjadania w trakcie opisywania tej przystawki... rzecz bardzo prosta, a niesamowicie wykwintna! Podkreślam to bardzo mocno, bo nie dość, że prosta i wykwintna, to do tego jeszcze bardzo bardzo smaczna :)

Sama nie pamiętam, jak trafiło to naszej kuchni. Na pewno nie z przepisu, więc może podpatrzone w jakiejś restauracji. Nie wiem:/ Ale jeśli robicie jakąś imprezę ze znajomymi, zimny bufet czy nawet zasiadaną do stołu kolację, to cudo spełni swoją rolę!!




Tradycyjnie przygotowuje się włoskie carpaccio z surowego mięsa skropionego oliwą i cytryną. Danie podane zostało po raz pierwszy w Wenecji w 1950 roku jakiejś ważnej personie, a nazwę zawdzięcza renesansowemu malarzowi Vittore Carpaccione, którego obrazy przypominały kucharzowi kompozycję na talerzu.
Ja proponuję kawałek wędzonego łososia, ponieważ jego smak bardzo podnosi tę potrawę, a w połączeniu z cebulką i serem, idealny.

Składniki:
1 opakowanie łososia wędzonego w kawałku
1 duża cebula cukrowa
ser bursztyn lub parmezan
trochę oliwy
cytryna do podania
(opcjonalnie koperek)

Przygotowanie carpaccio jest bardzo proste, ale bez jednej rzeczy się nie obejdziecie – dobrze naostrzony nóż!!

Z łososia odetnij skórę. Pokrój go na bardzo cienkie plasterki – prawie przezroczyste! Najlepiej krój pod kątem, wtedy kawałki będą większe. Rozkładaj je na talerzu, kawałek przy kawałku, na którym planujesz zaserwować przystawkę. Jak już cały łosoś zostanie pokrojony, skrop go na talerzu delikatnie oliwą i cytryną. Następnie obierz cebulę, przekrój na wzdłuż na pół i cieniutko pokrój na ‘piórka’. Rozrzuć równomiernie po talerzu z łososiem. I już ostatnia rzecz, czyli ser – również pokrój go na cieniutkie plasterki. Mogą się łamać i rwać, ważne, żeby były cienkie! Ser rozłóż na cebulce, tak, żeby przykryć całość. Możesz to teraz posypać poszatkowanym koperkiem, ale jest to wersja opcjonalna, dla amatorów tego smaku.

Podawaj ze świeżym chlebem, masłem i najlepiej lampką ulubionego wina. Życzę wspaniałej uczty!!