poniedziałek, 3 października 2011

nalewka domowa z owoców pigwy na leniwe zimowe wieczory...

Moi drodzy – ostatni dzwonek, żeby wyrobić się na zimowe wieczory z pyszną domową nalewką! W domu mamy kilku wybrańców wśród nalewek i na nasze szczęście nie odbiega to za bardzo od tego, co rośnie u nas w ogrodzie. Najbardziej smakują nam te z owoców pigwowca, ciemnych winogron, aronii i syropu z gruszek. Ta ostatnia to na ogół 'produkt uboczny' przy robieniu zapraw na zimę, o których później.

Dzisiaj czas na nalewkę z owoców pigwy. Jest to roślina w polskich ogrodach najczęściej traktowana jako krzew ozdobny. Wczesną jesienią, kiedy piękne pomarańczowe kwiaty już opadną, pojawiają się twarde jasno-zielone lub żółtawe owoce, w kształcie przypominające małe jabłka. Warto je zebrać właśnie teraz, w pierwszych tygodniach października, kiedy słońce jest jeszcze ciepłe, a deszcze tak bardzo nie dokucza. Uwaga – krzew ma kolce!

Do tego proponuję przepiękną piosenkę, która oczarowała mnie kilka miesięcy temu i od tego czasu nie mogę i nie chcę się z nią rozstać. Jest dobra na spokoje wieczory, ale też na niedzielne poranki do gazety i świeżych bułek z nasionami słonecznika. Zdecydowanie nastraja pozytywnie! http://www.youtube.com/watch?v=T0yaQ20dpWI
 
Owoce należy dobrze umyć, wykroić gniazda (sformułowanie, którego używa moja babcia określając pestki) i pokroić na średniej wielkości kawałki. W niektórych przepisach możecie znaleźć inne uwagi dot. cząstek owoców, ale uważam, że przy drobnym krojeniu uzyskamy w czasie produkcji więcej soku. Uważajcie – owoce są bardzo twarde, więc szybko rozboli was ręka, ale efekt wart jest poświęcenia!






Owoce należy wsadzić do słoja lub szklanej butelki. Proponuję poszukać w domu takiego naczynia, które możecie zakorkować naturalnym korkiem. Wtedy proces przebiega w bardziej naturalnych warunkach. W małym garnku należy podgrzać cukier w minimalnej ilości wody. Kiedy cukier się rozpuści i powstanie syrop, zalejcie nim owoce. Następnie dodajcie spirytus i odstawcie w ciemne miejsce w temperaturze pokojowej lub trochę chłodniejszej na ok 1.5 miesiąca. Co jakiś czas można butelką lekko wstrząsnąć, ale z umiarem. Przyjemnie jest śledzić, jak owoce stopniowo opadają na dno butelki – to znaczy, że proces trwa!

Po upływie 6-8 tygodni należy oddzielić owoce od nalewki i dosmakować ją wedle uznania spirytusem, jeśli ktoś chciałby mocniejszą, albo cukrem (zagotowanym w wodzie, w postaci syropu), jeśli okaże się za mało słodka. Jeśli byłaby zbyt mocna, należy ją rozcieńczyć wodą, ale to się rzadko zdarza:)

Składniki – przyznam, że z tym mam mały problem, bo w domu zawsze robimy to trochę na oko i potem każdy czeka na moment dosmakowania. Spróbujmy:
1.5 l spirytusu 60-70%
1 kg owoców pigwy
ok. 7 kopiastych łyżek cukru


Powyższe proporcje są uniwersalne, więc jeśli macie pod ręką inne owoce nadające się do nalewki, spokojnie możecie zastąpić nimi pigwę.

Do dzieła, zimowe wieczory tuż tuż!!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz