Moi drodzy – ostatni dzwonek, żeby wyrobić się na zimowe wieczory z pyszną domową nalewką! W domu mamy kilku wybrańców wśród nalewek i na nasze szczęście nie odbiega to za bardzo od tego, co rośnie u nas w ogrodzie. Najbardziej smakują nam te z owoców pigwowca, ciemnych winogron, aronii i syropu z gruszek. Ta ostatnia to na ogół 'produkt uboczny' przy robieniu zapraw na zimę, o których później.
Dzisiaj czas na nalewkę z owoców pigwy. Jest to roślina w polskich ogrodach najczęściej traktowana jako krzew ozdobny. Wczesną jesienią, kiedy piękne pomarańczowe kwiaty już opadną, pojawiają się twarde jasno-zielone lub żółtawe owoce, w kształcie przypominające małe jabłka. Warto je zebrać właśnie teraz, w pierwszych tygodniach października, kiedy słońce jest jeszcze ciepłe, a deszcze tak bardzo nie dokucza. Uwaga – krzew ma kolce!
Do tego proponuję przepiękną piosenkę, która oczarowała mnie kilka miesięcy temu i od tego czasu nie mogę i nie chcę się z nią rozstać. Jest dobra na spokoje wieczory, ale też na niedzielne poranki do gazety i świeżych bułek z nasionami słonecznika. Zdecydowanie nastraja pozytywnie! http://www.youtube.com/watch?v=T0yaQ20dpWI
Do tego proponuję przepiękną piosenkę, która oczarowała mnie kilka miesięcy temu i od tego czasu nie mogę i nie chcę się z nią rozstać. Jest dobra na spokoje wieczory, ale też na niedzielne poranki do gazety i świeżych bułek z nasionami słonecznika. Zdecydowanie nastraja pozytywnie! http://www.youtube.com/watch?v=T0yaQ20dpWI
Owoce należy dobrze umyć, wykroić gniazda (sformułowanie, którego używa moja babcia określając pestki) i pokroić na średniej wielkości kawałki. W niektórych przepisach możecie znaleźć inne uwagi dot. cząstek owoców, ale uważam, że przy drobnym krojeniu uzyskamy w czasie produkcji więcej soku. Uważajcie – owoce są bardzo twarde, więc szybko rozboli was ręka, ale efekt wart jest poświęcenia!
Owoce należy wsadzić do słoja lub szklanej butelki. Proponuję poszukać w domu takiego naczynia, które możecie zakorkować naturalnym korkiem. Wtedy proces przebiega w bardziej naturalnych warunkach. W małym garnku należy podgrzać cukier w minimalnej ilości wody. Kiedy cukier się rozpuści i powstanie syrop, zalejcie nim owoce. Następnie dodajcie spirytus i odstawcie w ciemne miejsce w temperaturze pokojowej lub trochę chłodniejszej na ok 1.5 miesiąca. Co jakiś czas można butelką lekko wstrząsnąć, ale z umiarem. Przyjemnie jest śledzić, jak owoce stopniowo opadają na dno butelki – to znaczy, że proces trwa!
Po upływie 6-8 tygodni należy oddzielić owoce od nalewki i dosmakować ją wedle uznania spirytusem, jeśli ktoś chciałby mocniejszą, albo cukrem (zagotowanym w wodzie, w postaci syropu), jeśli okaże się za mało słodka. Jeśli byłaby zbyt mocna, należy ją rozcieńczyć wodą, ale to się rzadko zdarza:)
Składniki – przyznam, że z tym mam mały problem, bo w domu zawsze robimy to trochę na oko i potem każdy czeka na moment dosmakowania. Spróbujmy:
1.5 l spirytusu 60-70%
1 kg owoców pigwy
ok. 7 kopiastych łyżek cukru
Powyższe proporcje są uniwersalne, więc jeśli macie pod ręką inne owoce nadające się do nalewki, spokojnie możecie zastąpić nimi pigwę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz