niedziela, 4 grudnia 2011

grzane wino... o mroźnych wieczorach, ciepłym kocu w kratę i rozmowach z przyjaciółmi



Rok. Wiosna. Na tę porę roku chyba wszyscy z utęsknieniem czekamy. Taki pierwiosnek. Zapowiedź lepszych czasów i łatwiejszych dni. Jesteśmy wymęczeni marcowymi mrozami i pluchą przy krawężnikach. W szarości krajobrazu zaczyna przebijać świeża zieleń i drobne kwiatki. Prawie niewidoczne, a każdy je zauważa i przy wieczornej kolacji z radością donosi o nich w domu. Lato. Zawsze wspaniałe, gorące, słoneczne. Spacery w ciepłą noc, wspólne grillowanie w ogrodzie, piknik nad jeziorem ze znajomymi i wycieczki rowerowe. Chwile pogodne, pełne śmiechu i wariackich dowcipów. Czerpiemy energię z promieni słonecznych, nagrzewamy się, aby ciepełko zostało w nas jak najdłużej! Jesień. Spokojna i cicha. Stopniowo pojawia się w okolicach naszych domów, w pracy i w parkach, gdzie codziennie spuszczamy psa ze smyczy, żeby się wybiegał. Ma piękne kolory. Dzieci zbierają liście kasztanów w barwach od zielonej, przez złocistą i pomarańczową, do najróżniejszych odcieni czerwieni i bordo. Spacerujemy, a i owszem, ale już cieplej ubrani, na ogół wolniejszym krokiem. Myślimy o nadchodzących świętach, planujemy spotkania rodzinne. Przygotowujemy się do zimy.

ZIMA. Dla mnie to zdecydowanie magiczny czas. Nie tylko z powodu świąt, chociaż nie ukrywajmy, odgrywają znaczącą rolę. Ale w moim życiu zima ma również szereg innych atrybutów. Spokojne wieczory na kanapie pod ciepłym kocem z ciekawą książką. Gorąca, parująca herbata ze spodkiem domowej konfitury. Słodkości i czekolady. Długie rozmowy z przyjaciółmi, bardzo często o tych już na prawdę prywatnych sprawach. Spacery po lesie. Powroty do domu z czerwonym nosem, zimnymi policzkami i skostniałymi palcami, mimo rękawiczek. Jest coś jeszcze na co, jak na czereśnie latem, czekam cały rok – grzane wino.
 
Mogłabym się rozpływać nad takim małym ‘gorącym kubkiem’ godzinami. Zachwalać jego bogaty, winny, słodki smak, wzmocniony gorącą temperaturą. Miękkie, lekko różowe od wina pomarańcze, które potem wyjada się palcami. Goździki wkradające się z każdym łykiem. Mocny zapach rozchodzący się po całym domu. Piękny ciemny kolor. Uwielbiam! Grzane wino jest właśnie tym czymś, co w moim kalendarzu sygnalizuje nadejście zimy. Perspektywą, która ułatwia mi wyjście z domu mimo trzaskającego za oknem mrozu.

Na ten zimowy napój potrzebnych jest tylko kilka składników, w tym ten najważniejszy – czerwone wino:)

Składniki:
butelka czerwonego wytrawnego lub półwytrawnego wina
4 łyżki cukru (lub wg. upodobań smakowych) wymiennie z 3-4 łyżkami miodu
kilka goździków
ok. pół pomarańczy
duża szczypta gałki muszkatołowej

Wino przelej do garnka i podgrzej do około 90°. Pomarańcz pokrój w plastry. Ja obcinam skórkę, żeby potem bez problemu ją zjeść, ale tę decyzję pozostawiam Tobie. Dodaj kolejno składniki. Wymieszaj. Podawaj gorące z plastrem pomarańczy.

W tle na jeden z takich wieczorów proponuję jedną z najpiękniejszych i najcieplejszych piosenek w historii muzyki (moim skromnym zdaniem) w wykonaniu Louisa Armstronga ‘What a wonderful world’ http://www.youtube.com/watch?v=E2VCwBzGdPM

Życzę Wam cudownych zimowych wieczorów!!






Ten przepis bierze udział w akcji 'Korzenny tydzień'.

3 komentarze:

  1. I tobie też:)
    Duzo wina...bliskich przyjaciół i udanych posiadówek:)

    OdpowiedzUsuń
  2. dziękuję:) mam nadzieję, że wszystko się spełni - takich chwil potrzebujemy wszyscy, a przy winie zawsze raźniej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj Kochana - nawet nie wiesz, jak mi tu brakuje Ciebie i naszych winnych rozmów tej zimy...:( Już się nie mogę doczekać Twojego przyjazdu! Ściskam! :*

    OdpowiedzUsuń