Tym muszę się podzielić, choćby nie wiem co! Sądzę, że tak jak ja, staniecie się amatorami tego jesienno-zimowego podwieczorku. Jak myślę o pieczonych jabłkach, to widzę się oczyma wyobraźni w domu. Na kanapie przy kominku, przykryta bordowym kocem, z książką i psią mordą na kolanach. W takich warunkach sięgam na ogół po ten słodko-kwaskowy podwieczorek. Przygotowanie jest bardzo proste, ale uwaga (!) smak i zapach uzależniają na co najmniej 6 zimnych miesięcy :)
A te zimne miesiące łagodzi ciepły głos Nat King Cole’a. Tym razem piękna, spokojna piosenka ‘Smile’. http://www.youtube.com/watch?v=_r9To--8IVY
Składniki zależne są jedynie od liczby chętnych. Na 1 jabłko (boskoop) potrzebna jest 1 łyżeczka cukru i 2 łyżeczki powideł.
Jeśli chodzi o powidła, to można stosować różne zamienniki typu dżemy z owoców leśnych. Pamiętajcie tylko, że kupne dżemy są na ogół słodsze, więc wtedy radziłabym zrezygnować z cukru!
Jabłka umyj i ostrożnie wydrąż środek tak, aby nie przebić owocu na wylot. Do dziury wsyp najpierw cukier i na to powidła. Piekarnik nastaw na 180°C i piecz jabłka ok. 20 minut. Wyjmij i podawaj gorące. W ten zimny wieczór życzę smacznego!!
Ale dostojne te jabłko! Od jakiegoś czasu chodzi za mną taki deser!:)
OdpowiedzUsuńnajwyższy czas:) takie jabłko jest idealne na zimne wieczory, które właśnie za oknem! mam nadzieje, że zasmakuje!!
OdpowiedzUsuń